Witajcie.
Jakiś czas temu zrobiły furorę w internecie, na blogach, w sklepach internetowych -
Cotton Ball Lights :)
Taka prosta, mała rzecz, a cieszy :)
Te świecące kule bardzo mi się podobają. Pięknie wyglądają, włączone robią nastrojowy klimat,
a nie włączone są ozdobą każdego wnętrza.
Oczywiście nie poszłam na łatwiznę i nie zamówiłam "gotowców",
ale zrobiłam sobie swoje własne, prywatne, dużo tańsze, "moje" kulki.
Podglądałam wcześniej jak je zrobić i kierowałam się instrukcją z tego filmiku
Zaczęłam od nadmuchania balonów.
Potem obwijałam balony kordonkiem i wymoczyłam w vikolu
lekko rozcieńczonym wodą.
Kule musiały schnąć co najmniej 14 godzin.
Potem przebijałam balonik igłą i delikatnie wyjmowałam z kuli.
Było trochę roboty, bo z niektórych balonów uszło powietrze zanim wyschnął kordonek.
Trzeba było powtarzać czynności i zabawa zaczynała się od początku.
Plus z tego taki, że każda kolejna kulka wychodziła ładniejsza ;)
Kiedy już kule były gotowe, pozostało powkładać lampki.
Moje liczą 25 żarówek ledowych i są na baterie.
Jest to bardzo praktyczne rozwiązanie, nie jesteśmy uzależnieni
od kontaktu w ścianie i mamy pełną dowolność w aranżacji :)
Efekt końcowy - dla mnie - jak najbardziej satysfakcjonujący :)